Samotność we wczesnym macierzyństwie.
Wczesne macierzyństwo bywa dość samotne. Ani nasza kultura, ani pęd, w którym żyjemy, nie sprzyjają tworzeniu wspierających społeczności, które dawałyby nowonarodzonej matce zarówno mocne oparcie jak i przestrzeń do bycia matką „na swój własny sposób” oraz do uczenia się choćby na własnych błędach!
Rodzisz dziecko – przestajesz pędzić, ale inni gnają dalej za pracą i swoimi sprawami, więc często zostajesz sama z dzieckiem i myślami.
Nie znaczy to jednak, że jesteś skazana na zagubienie i przeżywanie różnych intensywnych emocji w samotności. Masz szereg opcji, by tego uniknąć. Dbaj o relacje, które masz. Pozwól sobie pomóc albo poproś o pomoc, jeśli oferty nie napływają. Przecież nie każdy rozumie, co przeżywasz. Niektórzy pędzą za szybko i z tej perspektywy łatwo przegapić różne ważne sprawy. Nie daj się przegapić! Aktywnie zadbaj o to, by mieć wsparcie i towarzystwo.
Miło Ci pewnie będzie pospacerować z kimś po okolicy czy wypić kawę, choćby na ławce przed blokiem. Twoimi towarzyszkami mogą stać się młode mamy poznane przez Internet albo na jodze dla kobiet w ciąży. Albo te mijane na osiedlu, jeśli odważysz się je zagadnąć.
Skoro samotność można przełamać na tyle sposobów…
To co miałaby Ci dać grupa wsparcia, którą prowadzę?
Co może dać Ci grupa wsparcia?
ZROZUMIENIE
Na pierwszym miejscu, gdy pytam uczestniczki spotkań o korzyści z dołączenia do grupy, wymieniają właśnie zrozumienie.
Wydaje mi się, że wiem dlaczego. Kobieta z niemowlęciem na ręku mocno skupia na sobie uwagę otoczenia i wyzwala litanię oczekiwań, jaka powinna być matka. Nie tylko czyichś, swoich własnych również. W Plemieniu zrzucamy kilogram po kilogramie te powinności i nie dające spokoju ideały z Waszych barków. Tworzymy przestrzeń, w której można powiedzieć, jak bardzo komuś smutno, jak trudno znosić płacz swojego dziecka czy jak bardzo tęskni się za swoim ciałem sprzed ciąży albo za byciem z mężem sam na sam.
To wszystko to są naturalne odczucia, ale dla kobiet, które dopiero urodziły, jakby zakazane. To nie są tematy, do których przechodzimy od razu. Potrzebny jest czas, żeby się oswoić i zaufać. To uczestniczki nadają tempo i wskazują, na co są gotowe. Ale w grupie, w której wszystkie są na podobnym etapie życia, można naprawdę wiele wyjawić.
„Tam są osoby, które przechodzą to samo albo podobne sytuacje i naprawdę rozumieją dużo z tego, co się u nas dzieje. (…)
Takie permanentne niewyspanie, na przykład. To trzeba przeżyć, żeby wiedzieć, co to znaczy wstawać co dwie godziny
do dziecka.” (K., uczestniczka 3 edycji)
Jak myślę o tym, co mają na myśli uczestniczki, mówiąc o zrozumieniu, to sądzę, że:
– z jednej strony, jest to dla nich wyrozumiałość, szczerość, akceptacja i bycie w tym razem,
– z drugiej, poszerzanie wiedzy o sobie i o sytuacji, w której się znajdujesz, rodząc dziecko, doświadczając różnych okoliczności (np. cesarskie cięcie, problemy z karmieniem piersią, życie na emigracji czy przeprowadzka 2 miesiące
przed porodem), które w jakiś sposób wpisują się w Twoją historię życia, zyskując tym samym mniejszy lub większy ciężar.
POCZUCIE PRZYNALEŻNOŚCI
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach rzadko czujemy, że przynależymy do jakiejś grupy/społeczności/wspólnoty.
Nawet więzi rodzinne z różnych powodów się rozluźniają, dając jeszcze mniej okazji, żeby czerpać siłę z przynależności
do czegoś większego niż my sami.
Opowiem Ci tu historię, którą usłyszałam od wspomnianej już K. Rozmawiałyśmy o tym, co dały jej nasze spotkania,
gdy synek miał kilka tygodni:
„Po porodzie najtrudniejsze było dla mnie karmienie. I emocje z nim związane. Tutaj jest gigantyczna zasługa Plemienia, że ja nie mam po tym traumy! Uświadomiłam sobie to na pierwszym spotkaniu z doradczynią laktacyjną. Opowiedziałam jej ostatnie 2 miesiące. A ona mówi, że to brzmi jak „wojna partyzancka”. I że podziwia mnie, jak ja to zniosłam i że sama wykonałam ogrom pracy. A ja tak na nią patrzę: „Sama? Nie! Ja miałam Plemię.” Dosłownie! Wtedy mnie to uderzyło. To, że ja mogłam
z wami o tym pogadać.”
Mówienie o emocjach, osłabia je. Ale K. pomogło też to, że jedna z uczestniczek, która wkroczyła w macierzyństwo kilka miesięcy wcześniej, miała bardzo trudne początki z karmieniem – to ona otoczyła K. największą opieką. Żadna z nas nie zamierzała też potępiać K. za rezygnację z walki w imię ratowania swojej kondycji psychicznej. W Plemieniu nie ma założeń, jak macierzyństwo powinno wyglądać. Wspieram kobiety w decyzjach, które uwzględniają nie tylko dobro dziecka, ale też ich własne.
W tej historii ważne jest też to, że K. wiedziała, że ma swoją „drużynę”, która za nią stoi ze swoimi wartościami i historiami, które są wspierające.
MÓWIENIE O EMOCJACH OSŁABIA JE
Być może masz kogoś, z kim możesz rozmawiać o emocjach, ale z relacji uczestniczek wynika, że nawet najbardziej kochający i oddany mąż/partner ma w pewnym momencie dość. Mężczyźni czują się czasem przytłoczeni emocjami partnerek,
bo po pierwsze, sami radzą sobie z nimi raczej przez działanie, nie przez rozmowę; po drugie, te emocje przed porodem,
w połogu czy w pierwszych miesiącach życia dziecka mogą być w kobiecie bardzo silne, a przecież oni sami muszą sobie
też radzić ze swoimi. Mogą się też czasem czuć po prostu bezradni. Chcieliby pomóc, ale nie wiedzą jak.
Rzadko się też mówi o tym, że okres okołoporodowy porównywany jest do okresu dorastania! Wtedy – na przestrzeni kilku lat – z dziewczynki stawałaś się dorosłą kobietą. Teraz masz rok, by z córki swoich rodziców stajesz się matką dla swojego dziecka (nie znalazłam nigdzie takich danych, ale przyjmuję, że ten proces, jeśli postępuje bez zakłóceń, zachodzi w czasie ciąży
i pierwszych miesięcy życia dziecka).
Co mu towarzyszy? Burza hormonów, rewolucja, która przetacza się przez Twoje życie i… to potworne zmęczenie.
Możesz się czasem bać lub wstydzić czuć te emocje, które napływają, a Ty się starasz je odpierać. Jako terapeutka mogę
być wtedy dużym wsparciem, bo jestem oswojona z silnymi emocjami. Moja wiedza często też nie zbiega się z powszechnym przekonaniem, co jest „normalne”. W Plemieniu masz szansę, by zyskać inną perspektywę i sprawić, by męczące Cię emocje przestały być takie straszne.
WAŻNY PUNKT ODNIESIENIA
Jeśli niedawno urodziłaś, pewnie nieraz patrzysz na mijane na spacerze mamy i myślisz, jak świetnie sobie radzą. W przeciwieństwie do Ciebie, oczywiście. Na pewno zawsze wiedzą, dlaczego dzieciak płacze, i mają anielską cierpliwość, więc nigdy ich to nie złości. Pewnie urodziły naturalnie tak, jak Ty również chciałaś, a później zostały „królowymi” karmienia piersią.
Taka mama, o której nic nie wiesz, to świetny ekran do projekcji tego, co uważasz, że Ci brakuje. Grupa pozwala wyjść poza sferę swoich wyobrażeń i dotknąć człowieka z krwi i kości. Pozwala zobaczyć, że nie jest się jedyną matką na świecie, która różnych spraw nie ogarnia.
POGOTOWIE RAUNKOWE DLA TWOJEGO POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI
Mój superwizor mówi, że budujemy swoje poczucie wartości w dialogu. Bardzo go podziwiam i ufam, że ma rację.
A skoro tak… Nie sądzisz, że ważne więc z kim w tym zakresie prowadzisz dialog?
Wiem od Was, że często słyszycie na początku „dobre rady”, pouczanie lub krytykę. Wyobrażam sobie, że to nie jest łatwy sprawdzian dla Waszego poczucia własnej wartości. A przecież potrzebujecie czasu, żeby poznać swoje dziecko i pobyć
w tej relacji, doświadczyć siebie jako matki. Grupy wsparcia prowadzę od roku i nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś tu udawał, że wie lepiej od Ciebie, jak być dobrą matką dla Twojego dziecka.
Na szczęście, czasem (a może często?) inni widzą nas w lepszym świetle niż my same się widzimy. I wtedy warto spojrzeć
na siebie ich oczami. Od roku obserwuję, jak uczestniczki dostrzegają w sobie nawzajem siłę, odwagę i mądrość. W historii porodowej, na przykład, która jest źródłem czyjegoś poczucia winy, potrafią zobaczyć te momenty, w których rodząca kobieta zrobiła wszystko, co mogła na tamtą chwilę zrobić, a czasem nawet więcej. Potrafią też dać prawo do słabości, którego kobieta stająca się matką często sobie odmawia.
POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA
Zostajesz matką po raz pierwszy i jak każdej życiowej zmianie towarzyszy Ci pewnie niepokój. Nie wiesz do końca jak to będzie i jak się w tym odnajdziesz. Czasem kobiety zgłaszają się do Plemienia, bo chcą, by jakiś specjalista miał na nie oko.
Tak na wszelki wypadek.
Gdyby miał to być Twój jedyny powód, by zgłosić się do grupy, to mogłabyś nie być zadowolona. Spotkania w grupie, nawet jeśli jest kameralna, to nie jest rozwiązanie dla wszystkich (niektórzy zwyczajnie nie lubią mówić o sobie w grupie). Ale jeśli pociąga Cię ta idea, to warto ją rozważyć.
Wróćmy jeszcze do K., która zgłosiła się jako pierwsza do I edycji spotkań. Wiedziała, że jest w grupie ryzyka depresji poporodowej i chciała zrobić coś, żeby się uchronić. Pod moją opieką poczuła się bezpieczniej. Ostatecznie nie uniknęła depresji, ale szybko zorientowałyśmy się, co się dzieje i pomogłam się jej odnaleźć w sytuacji, kiedy ustawianie leczenia było konieczne. K. nie musiała zmagać się z myślami: „Co z nią nie tak?” i „Nie nadaję się na matkę…”. A z takimi myślami zmagają się często nowonarodzone matki, u których pojawia się depresja. Nie wiedzą, co się z nimi dzieje i uznają, że są najgorszymi matkami na świecie. Na spotkaniu też nie zawsze łatwo o tym opowiedzieć, ale Plemię opiera się o zaufanie i z tego, co widzę, to w „plemiennej” grupie bywa i tak łatwiej ujawnić, co naprawdę w duszy gra, niż gdzieś indziej. A gdyby było za trudno, to zawsze wtedy możecie zwrócić się do mnie indywidualnie.
Pamiętaj, że nie trzeba być w grupie ryzyka, żeby czuć niepokój, jak to będzie, gdy urodzi się dziecko. To ogromna zmiana
i wielka niewiadoma – możesz czuć całą gamę emocji. I zapewniam Cię, że na nie wszystkie w Plemieniu jest miejsce.
MOŻLIWOŚĆ MÓWIENIA O EMOCJACH W OJCZYSTYM JĘZYKU, GDY JESTEŚ EMIGRANTKĄ
Polki mieszkające zagranicą chętnie dołączają do Plemienia. W każdej z trzech grup, które zbudowałam na przestrzeni
tego roku, znalazła się przynajmniej jedna emigrantka.
Taką miałam intuicję już na początku, że możecie potrzebować mówić o swoich emocjach w ojczystym języku.
Gdy zachodzimy w ciążę, rodzimy dziecko, odżywają w nas wspomnienia i emocje z dzieciństwa, co przenosi nas bliżej kraju
i kultury, z których pochodzimy.
Tak mówi o tym M. (uczestniczka 3 edycji) , która mieszka w Holandii:
„Ze względu na to, że mieszkam zagranicą, czasami brakuje mi osoby, która ma dziecko w podobnym wieku, te same wyzwania i mówi w tym samym języku – o uczuciach mówi się jednak łatwiej po swojemu.”
Na spotkaniach widzę, jak bardzo tęsknicie za swoimi rodzinami, gdy rodzą się Wasze dzieci. Podróżowanie, które do tej pory było tak łatwe, tak bardzo się skomplikowało. Z maluszkiem trudniej zapakować walizkę i wskoczyć do samolotu, kiedy tęsknota przyciśnie. Tym bardziej, że pandemia tak często ogranicza jakąkolwiek możliwość ruchu. Nie wiem, czy nasze spotkania mogą Wam pomóc w tej trudnej sytuacji, ale może poczujecie się dzięki nim bliżej domu?
Nie poddawaj się samotności
Możesz dołączyć do Plemienia, innej grupy i/lub postawić na budowanie wspierających relacji w najbliższej okolicy. Cokolwiek postanowisz, nie poddawaj się przygnębieniu i samotności. To jest coś, co doskwiera wielu mamom i potrafi być prawdziwym utrapieniem, zwłaszcza w czasie jesiennych słot czy zimowej szarugi.
Dzisiaj najczęściej nie mieszkamy już w wielopokoleniowych domach, nie mamy do dyspozycji silnych wspólnot/społeczności, które pozwolą Ci znaleźć oparcie, gdy tego potrzebujesz. Tym bardziej swoją sieć wsparcia trzeba sobie budować samodzielnie i świadomie.
Do tego właśnie gorąco Was zachęcam!
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o grupie wsparcia, którą tworzę kliknij tu.
Ciekawe treści, między innymi o grupach i wczesnym macierzyństwie znajdziesz też na moim profilu IG.
We wpisie wykorzystałam zdjęcie zrobione przez Hannah Busing z portalu Unsplash.
A może masz już swoją grupę wsparcia?
Będzie mi bardzo miło, jeśli się podzielisz swoim doświadczeniem lub refleksjami po przeczytaniu posta.